poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 4.

Szłam powolnym krokiem w stronę tego odgłosu. Był coraz głośniejszy co oznaczało, że jestem coraz bliżej.
Weszłam w głąb lasu. Wycie było coraz głośniejsze. Nagle kawałek dalej. Nie wiem może z 50 metrów zobaczyłam coś białego. Udałam się w jego stronę. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że jakiś wielki biały wilk leży na ziemi i wyje. Pewnie potrzebuje pomocy. - pomyślałam i podeszłam bliżej. Mój rozsądek wołał - NIE!, ale coś we mnie mówiło - Idź dalej, idź. Normalny człowiek wiał by gdzie pieprz rośnie, ale nie ja, bo przecież ja nie jestem normalna. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że jego łapa jest w czymś takim metalowym. Przyjżałam się temu bliżej. To była pułapka kłusownicza. Wiedziałam co trzeba było zrobić. Na szczęście mój dom był 4 minuty drogi stąd i to powolnym krokiem, ale ja biegłam i po chwili wpadłam do swojego domu, gdzie nadal odbywała się impreza. Pobiegłam do łazienki i wzięłam apteczkę. Po 2 minutach byłam z porotem w tym samym mijescu. Podeszłam jeszcze bliżej wilczycy.
- Spokojnie. Chcę ci tylko pomóc. - powiedziałam po woli do niej podchodząc. Byłam już przy niej, a co było dziwne była spokojna. Jakby wiedziała, że tak miało być. Byłam już przy niej i wyciągnęłam jej łapę z potrzasku. Leżała spokojnia gdy ja owijałam jej łapę bandażem. Gdy zrobiłam co trzeba było wilk wstał, zawył ostatni raz i uciekł.
- To było dziwne. - powiedziałam sama do siebie i wróciłam na imprezę.
***
- Gdzie ty tak długo byłaś ? - zaatakował mnie od razu Josh.
- Byłam się przejść. - powiedziałam.
- I nie było cię aż pół godziny. - powiedział.
- Mam 17 lat i nie jestem już dzieckiem. - powiedziałam wkurzona.
- Może martwiłem się o ciebie. - powiedział.
- Dobra skończmy ten temat, bo nie chce się z tobą kłócić. - powiedziałam i odeszłam od blondyna.
Usiadłam przy stole i zaczęłam pić piwo.
- Dzięki. Kocham cię. - powiedziała piskliwym głosem Chloe, gdy tylko do mnie podeszła
- Ja ciebie też, ale o co chodzi ? - zapytałam zdziwiona.
- Za to, że dałaś mi cynka o Lucasie. On jest taki słodki. - powiedziała podniecona.
- Ograrnij się dziewczyno. - powiedziałam.
- Okej. Już. - powiedziała, ale po chwili znowu zaczęła piszczeć.
- OMG. Idę się przejść. - powiedziałam i wstałam. Wyszłam z domu i chciałam wziąć papierosa, ale mi się skończyły. Pomyślałam, że pójdę i kupie, ale spojrzałam na zegarek. Była 23:46.
- Pięknie. - powiedziałam z ironią w głosie. Najbliższy sklep był już zamknięty, więc niestety musiałam iść do najbliższej stacji benzynowej. Niestety, żeby tam dojść trzeba iść przez las, więc skierowałam się w jego stronę. Przeszłam już połowę, ale mój pech chciał, że natknęłam się na jakiś dwóch kolesi. Próbowałam ich ominąć, ale na marne.
- Uuuu Laska. Przyłącz się do nas. - powiedział jeden.
- Odwal się. - powiedziałam krótko i poszłam dalej, ale drugi z nich zasłonił mi drogę.
- No, no, no. A gdzie ty się wybierasz ? - zapytał.
- A kim ty jesteś, żeby mnie o takie rzeczy pytać ? - zapytałam i przeszłam obojętnie obok chłopaka.
- Jeszcze nikim, ale mogę się stać kimś dzięki komu nie zapomnisz tej nocy. - powiedział to szepcząc mi do ucha, a mi zrobiło się nie dobrze.
- Odsuń się ode mnie palancie. - powiedziałam trochę ostrzej.
- A jak nie to co ? - spytał.
- Jajco. - odpowiedziałam i odepchnęłam od siebie chłopaka. Chłopak złapał mnie za włosy i pociągnął mnie do tyłu. Upadłam na tyłek.
- To teraz się zabawimy suko. - powiedział i usiadł na mnie, próbując przy tym zdjąć mi rajstopy.
- Spieprzaj zboczeńcu ! - krzyknęłam i próbowałam się wydostać spod tego gnojka. Niestety był ode mnie silniejszy.
- Pomocy ! - zaczęłam krzyczeć.
- Zamknij się szmato ! - krzyknął i uderzył mnie w twarz. Poczułam coś ciepłego na ustach. To była krew.
Zamknęłam oczy i czekałam aż ten horror się skończył. Nagle poczułam... Hmm... Nic nie czułam. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jeden z tych gnojków leżał na ziemi, a drugi gdzieś uciekał. Przestraszyłam się. Rozejrzałam się w koło i zobaczyłam jakiegoś chłopaka. Gdy mnie tylko zauważył podbiegł do mnie.
- Nic ci nie jest ? - zapytał gdy tylko do mnie podbiegł.
________________________________________________________________________________
O lol. Naprawdę mam dużo przemyśleń i nie wiem, które z nich wyrażać, a które nie...
Moim jednym przemyśleniem jest to, że wydaje mi się, że dziewczyna, którą uważam za przyjaciółkę tak naprawdę mnie nie lubi, ale nie wiem.... Papa misiaki;**

środa, 1 maja 2013

Rozdział 3.

- Siemka młoda. - powiedziała Cloe gdy otworzyła mi drzwi.
- Jestem młodsza od ciebie tylko o rok. - zaśmiałam się.
- Tak, tak. Właź. - powiedziała i wpuściła mnie do środka. - Chodź do mnie do pokoju. - powiedziała i poszłyśmy na górę. Weszłyśmy do środka, a ja od razu rzuciłam się na wielkie łóżko.
- Aww jak ja je kocham. - powiedziałam, a brunetka zaczęła się śmiać.
- Tak. Wiem. Pamiętasz co my tu odwalałyśmy? - zapytała.
- Tak i proszę cię nie wspominaj, bo ze śmiechu nie wyrobie. - zaśmiałam się  łapiąc się za brzuch.
- Okej może się czegoś napijesz? - zapytała.
- Jasne, a co proponujesz? - zapytałam.
- Nie wiem, a co chcesz? - zapytała.
- Hmm... Może coś mocniejszego? - zaproponowałam.
- Niestety nie mogę, bo mama dzisiaj jest w domu. - powiedziała smutna.
- Ale za to ja mam wolną chatkę. Może zaprosimy parę osób i zrobimy imprezkę? - zapytałam.
- Ty wiesz, że to wcale nie jest głupi pomysł. - powiedziała uradowana.
- Okej, to idziemy do mnie. - powiedziałam i wstałam z łóżka.
- Okej tylko wezmę jakieś ciuchy i możemy iść. - powiedziała i zniknęła w garderobie.
Ja założyłam moje miętowe conversy, wzięłam kurtkę i byłam gotowa do wyjścia.
- Gotowa? - zapytała gdy zobaczyłam, że Chloe już szła w moją stronę z torbą.
- Tak. - powiedziała. Założyła swoje vansy i mogłyśmy już wychodzić.
- Poczekaj. Wezmę jeszcze deskę. - powiedziałam i szybko złapałam mojego skarba. - Możemy iść. - powiedziałam i wyszłyśmy z domu.  Po drodze słuchałyśmy jeszcze muzyki i tak nam szybko to zeszło, że w 10 minut doszłyśmy do mojego domu.
- No szybciej roztwieraj te drzwi. - powiedziała zniecierpliwiona brunetka.- No przecież szukam kluczy, a co wg co ci się tak spieszy? - zapytałam lekko poddenerwowana.
- Chcę ci pokazać jaką ostatnio sukienkę sobie kupiłam. - powiedziała.
- Oh Boże. Zdążysz. - powiedziałam. - Mam! - krzyknęłam i wyjęłam znalezione klucze.
- To otwieraj. - powiedziała dziewczyna, a ja szybko otworzyłam drzwi i wpuściłam ją do środka.
- Wiesz gdzie jest łazienka. Idź się przebrać. - powiedziałam, a dziewczyna szybko pognała do łazienki. Sama poszłam do swojej garderoby poszukać jakiś ciuchów. Siedziałam z pół godziny za nim co kol wiek dobrego dla siebie znalazłam. Jednak po tak długiej męczarni poszłam do łazienki, żeby ogarnąć się i umalować. Wyszłam ubrana z łazienki i poszłam na dół do kuchni.
- Dzień dobry Melanie. - powiedziałam do gosposi, która była w kuchni.
- Dzień dobry Rosalie. - powiedziała.
- Dzisiaj będzie impreza, więc za jakąś godzinkę możesz iść do domu. - powiedziałam patrząć na zegarek. Była 16:54.
- Dziękuje. przygotować jakieś przekąski? - zapytała.
- Tak, a i pójdziesz do sklepu po jakiś alkohol? - zapytałam.
- Oczywiście. - odpowiedziała i wyszła.
- Gdzie poszła Melanie? - zapytała Chloe, która weszła dopiero do kuchni.
- Woow. - powiedziałam gdy na nią spojrzałam.
- Aż tak źle? - zapytała zmartwiona.
- Zajebiście. - powiedziałam.
- Dziękuje. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
- Nie masz za co. Mówię tylko prawdę. - powiedziałam. - A teraz chodź, bo trzeba ludzi zaprosić. - dodałam.
- A dziewczyny też zaprosisz? - zapytała.
- Tak, w końcu się z nimi przyjaźnię. - powiedziałam i wzięłam telefon by zadzwonić do dziewczyn. Po 15 minutach miałyśmy już zaproszonych wszystkich gości. Zaprosiłyśmy też Lucasa i Josha.
Melanie wróciła z alkoholem, a my pomogłyśmy jej go zanieść do kuchni. Po kolejnych 15 minutach goście zaczęli się schodzić. Pierwsze przyszły dziewczyny. Potem przyszedł Josh i Lucas, a potem to już nie ja gości wpuszczałam tylko Melanie.
- Mogę już iść do domu? - zapytała podchodząc.
- Tak. Jesteś już wolna. - powiedziałam, a kobieta już odchodziła.
- Poczekaj. - zawołałam za nią. - Masz. - powiedziałam i podałam jej podałam jej banknot 200 zł, który wyciągnęłam z portfela. - A za tydzień wypłata.- dodałam, po czym kobieta wyszła z domu.
- Świetna impreza. - powiedziała Jade.
- Dzięki. - odpowiedziałam.
- Nie no serio. Świetnie. - dopowiedziała Jessy.
- No dziewczyny mają rację. - powiedziała Naomi.
- Ej dziewczyny serio dzięki. - powiedziałam lekko zarumieniona.
- Dziewczyny mają rację. - powiedział Josh, który przytulił mnie od tyłu i pocałował w policzek. Zachichotałam i odruchowo spojrzałam na Jade, która zrobiła odruch wymiotny i razem z dziewczynami zaczęłyśmy się śmiać.
- Dobra dosyć tego. Chodź tańczyć. - powiedział Louis do Jessy.
- UUU. - powiedziałyśmy wszystkie 3.
- Okej. - powiedziała i podała chłopakowi dłoń.
- To my może też zatańczymy? - zapytał się Mnie Josh.
- Okej. - powiedziałam i poszliśmy w głąb. Akurat zaczęła lecieć wolna piosenka. Tańczyliśmy i żadne z nas się nie odzywało. Rozglądałam się po sali. Zobaczyłam brata Josha, chyba Lucasa. Zobaczyłam, że stoi smutny i podpiera ścianę.
- Co jest Lucasowi? - zapytałam trochę zdziwiona.
- Dziewczyna z nim zerwała. - powiedział obojętnie.
- A ty się tym nie przejmujesz? - zapytałam.
- Przecież to jego sprawa. - powiedział.
- ale jak to ja bym z tobą zerwała on na pewno nie patrzyłby na to obojętnie. - powiedziałam lekko wkurzona.
- Ale ze mną nie zerwałaś. - powiedział.
- Ale czasami mam ochotę. - powiedziałam.
- Przepraszam cię Rose. Nie chciałem. po prostu on nie chce, żebym mu pomagał. - powiedział i mocno mnie przytulił.
- To ja przepraszam. To nie moja sprawa. - powiedziałam. - Przepraszam muszę do kogoś napisać. - powiedziałam i wyciągnęłam telefon. Napisałam do Chloe sms'a, że z Lucasem właśnie zerwała jego dziewczyna. Ona odpisała oki, a potem ja jej nic.
- Do kogo napisałaś? - zapytał blondyn.
- Do Chloe. - powiedziałam, szczerze mówiąc to nie wiem czemu do niej napisałam.
- A po co? - spytał zdziwiony.
- Nie wiem/ - powiedziałam. Piosenka się skończyła, a mi się zachciało fajka.
- Przepraszam. Przejdę się na dwór. - powiedziałam.
- Znowu idziesz zapalić? Miałaś rzucić. - powiedział zawiedziony.
- Próbuje rzucić. - powiedziałam i wyszłam na zewnątrz. Na dworzu było już ciemno. Postanowiłam, że pójdę na spacer. Podpaliłam papierosa i udałam się w stronę najbliższego parku. Szłam chwilę i postanowiłam usiąść na najbliższej ławce. Usiadłam i przysłuchiwałam się wszystkiemu. Usłyszałam jakieś piski. Jakby pies, albo raczej wilk wołał o pomoc. Przestraszyłam się,  ale piszczenie nie ustało. Postanowiłam pójść w jego stronę.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Na życzenie..

Na życzenie blogerki i mojej siostry Ness zdjęcie Lucasa. Chłopaka ma 24 lata.:
Niestety jest zajęty...

Rozdział 2.

Przyjaciele odchodzą, marzenia zostają...
Do ramp doszliśmy w 15 minut. po drodze jeszcze wstąpiliśmy do sklepu po picie dla dziewczyn.
- Co cie tak długo nie było? - zapytała wściekła Jessy.
- Przepraszam. To moja wina. - odezwał się Josh.
- Jak zwykle. - powiedziała zirytowana jego widokiem Jade.
- Chciałem się z nią zobaczyć i tyle. - powiedział blondyn puszczając mimo uszy komentarz brunetki.
- Okej. Jeśli macie wodę wybaczamy. - powiedziała Naomi.
- No chyba, że mamy. - zaśmiałam się i każdej z dziewczyn rzuciłam po butelce wody.
- To co dzisiaj jeszcze robimy? - zapytała Jessy.
- Sorki laski, ale jeszcze muszę wpaść do Chloe. - powiedziałam, na co dziewczyny przerwóciły oczami.
- Dziewczyny ja się z nią przyjaźnię. - powiedziałam biorąc moją torbę i chowając do niej wodę.
- Wiemy.. Ehh. - powiedziała Naomi.
- Dobra lece. papa miśki. - powiedziałam i wzięłam swoją deskę.
- idziesz ze mną czy zostajesz? - spytałam się blondyna. Chłopak spojrzał na Jade.
- oczywiście skarbie, że idę. - powiedziała. Złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
- Czemu ona mnie tak nie lubi? - spytał chłopak po chwili ciszy.
- Nie wiem. Nigdy jej się o to nie pytałam. - powiedziałam.
- Mogłabys z nią pogadać, bo mnie to już denerwuje. - powiedział.
- Od kiedy ci tak na tym zależy? - zapytałam zatrzymując się na chwile.
- Nie zależy, tylko nie chcę się z nią kłócić. - powiedział.
- Przecież ty uwielbiałeś się z nią kłócić. - powiedziałam.
- No, ale już nie. - powiedział.
- Czy ja o czymś nie wiem? - zapytałam.
- Nie. Tzn, wiesz o wszystkim kochanie. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Na pewno? - dopytywałam się.
- Tak. - powiedział i doszliśmy do mojego domu.
- Może wejdziesz na chwilę? - zapytałam.
- Okej. Mogę wpaść, ale przecież śpieszyłaś się na spotkanie z Chloe. - powiedział.
- Chloe nie zając nie ucieknie. - powiedziałam i gdy otworzyłam drzwi wciągnęłam chłopaka do domu.
- Zrobić ci coś do picia? - zapytałam.
- Jasne. A co proponujesz? - zapytał.
- Nie wiem,a  co chcesz? - zapytałam.
- Ciebie. - powiedział.
- Hehe. Słodki jesteś, ale ja się troszkę spieszę. - powiedziałam dusząc w sobie smiech.
- Oj dobra tam. - powiedział chłopak i przytulił mnie od tyłu.
- Też cię kocham. - powiedziałam i pocałowałam chłopaka w usta odwracając się w jego stronę. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć. - powiedziałam próbując wyrwać się z uścisku chłopaka. - Josh. Puść mnie. - powiedziałam prze śmiech. Chłopak jeszcze chwilę się upierał przy swoim, ale po moich błaganiach puścił mnie. Poszłam otworzyć drzwi.
- Cześć. - powiedział jakiś brunet.
- Hej. - powiedziałam.
- jest może u ciebie Josh? - spytał.
- Tak jest. Josh! - zawołałam chłopaka.
- Co jest? - zapytał podchodząc do mnie w samych bokserkach. O mało nie wybuchnełąm smiechem przy tym chłopaku.
- Hej Josh. - powiedział zdziwiony brunet.
- Siemka stary. - powiedział i przybił piątkę z chłopakiem.
- Może byś się ubrał mięśniaku. - powiedziałam do chłopaka.
- Może masz rację. Wchodź. - zaprosił chłopaka do środka, a sam poszedł się ubrać.
- Żebyś nie pomyślał. On się tak zawsze rozbiera jak jest u mnie i ktoś zadzwoni do drzwi. - powiedziałam przez śmiech. - A tak w ogóle jestem Rosalie, ale wszyscy mówią mi Rose. - powiedziałam i wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka.
- Miło mi. jestem Lucas. Starszy brat Josha. - powiedział i uścisnął moją dłoń.
- Josh nie wspominał mi, że ma brata. - powiedziałam zdziwiona.
- Bo jestem jego bratem przyrodnim. - powiedział.
- Tak i to oczywiście zmienia postać rzeczy. - powiedziałam z sarkazmem.
- Taak. - zaśmiał się.
- Może się czegoś napijesz? - zapytałam.
- Nie, ja tylko po Josha przyjechałem. - powiedziała, a blondyn akurat wyszedł z łazienki ubrany.
- jedziemy? - zapytał blondyn.
- Tak. - odpowiedział brunet.
- Pa kochanie. - powiedział Josh, po czym namiętnie mnie pocałował.
- Pa. - powiedziałam gdy chłopak się oderwał. Gdy chłopacy wyszli sama tez postanowiłam, że już powinnam wyjść, więc jak postanowiłam tak też zrobiłam. Wzięłam deskę i najpotrzebniejsze rzeczy, czyli pieniądze, telefon i okulary, wyszłam z domu, zamknęłam drzwi na klucz i pojechałam na desce do Chloe.
__________________________________________________________________________________
No to mamy rozdział 2. Na razie jest nudno. Przepraszam, ale akcja się dopiero rozkręca. d-_-b Czytasz= Skomentuj. Byłoby miło;)

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 1.

Jechała chodnikiem omijając dużo ludzi. Zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu pojawiło się "Jade;*"
- No co tam? - zapytałam odbierając i zatrzymując się w miejscu.
- No hej gdzie jesteś? - zapytała.
- No prawie na miejscu. - odpowiedziałam.
- Okej to czekamy. - powiedziała.
- Okej. Pa. - powiedziałam i się rozłączyłam. Napisałam jeszcze sms'a do Chloe, że jadę z dziewczynami na rampy i w domu mnie nie będzie przez najbliższe 4 godziny, więc mogę wpaść do niej wieczorem. Odpisała, że spoczko i do zobaczenia. Nie odpisywałam dalej, tylko ruszyłam przed siebie. Jechałam jeszcze jakieś 5 minut i dojechałam na miejsce, gdy weszłam za bramę osłupiałam. Rampy były jeszcze lepsze niż przedtem.
Wszystko nowe. Szłam osłupiała i rozglądałam się dookoła podziwiając to cudo. Wszystko było wspaniałe, ale najbardziej zwaliła mnie z nóg największa rampa, stało przy niej multum ludzi. Od razu do niej podeszłam. Tak jak się spodziewałam spotkałam przy niej dziewczyny.

- Świetna co nie? - zapytała pierwsza Jade.
- No ba. Ona jest rewelacyjna. - powiedziałam.
- To samo powiedziałam jak ją zobaczyłam. - odezwała się Naomi.
- Idziemy wypróbować? - zapytała Jessy.
- No jasne. - powiedziałam i poszłyśmy ją wypróbować. Bawiłyśmy się świetnie. Oczywiście nie obyło się bez bolesnych upadków. Po 3 godzinnej zabawie postanowiłyśmy odpocząć.
- Ale się zmęczyłam. - powiedziała Jessy.
- A ja mam ochotę na jeszcze. - powiedziała Jade.
- No chyba nie. - odezwała się Naomi.
- Pójdę po coś do picia. - powiedziałam.
- Ale musisz iść do sklepu. - powiedziała Jessy.
- Wiem. - odpowiedziała i poszłam. Do sklepu nie było daleko tylko 5 minut drogi od ramp. Wyszłam zza bramy i skierowałam się w stronę sklepu. Szłam powolnym krokiem, bo wcale mi się nie śpieszyło. Weszłam w jakąś alejkę. Nie wiem czemu, ale coś mnie kusiło, żebym w tamtą stronę poszła. Szłam powoli, ale zauważyłam ławeczkę i na niej usiadłam. Siedziała może z 2 minuty w ciszy i dostałam smsa. na wyświetlaczu pojawiło się: "Misiek;*". Otworzyłam wiadomość.
"Hej misiek. gdzie jesteś?;*". "W parku. nie daleko ramp". "To zaraz tam będę.;*". "Okej;*".
Chłopak potem nic nie odpisał. Siedziałam i patrzyłam się w jedne punkt. oddalony ode mnie. Był dziwny, wyglądało to jak 2 czerwonych oczu. Próbowałąm zobaczyć coś więcej, ale ktoś zasłonił mi oczy.
- Josh. - powiedziałam.
- Hej misiek. - powiedział chłopak i dał mi całusa.
- Hej. - odpowiedziałam i znowu próbowałam coś wypatrzeć.
- Na co tak patrzysz? - zapytał zdziwiony blondyn.
- Na nic. - odpowiedziałam szybko.
- Okej. Co misiek porabiałaś dzisiaj? - zapytał.
- Nic szczególnego. 3 godziny byłam na rampach. - odpowiedziałam.
- I nie jesteś zmęczona? - zapytał.
- jak widać. - odpowiedziałam.
- Może się przejdziemy? - zapytał.
- Z chęcią. - odpowiedziałam. Wstaliśmy z ławki, chłopak złapał mnie za rękę i powoli ruszyliśmy przed siebie. Szliśmy powoli.
- Ej musze wrócić na rampy. - powiedziałam.
- Dziewczyny sie pewnie o mnie martwią. - dodałam.
- okej odprowadzę cię. - powiedział chłopak.
- Okej. - powiedziałam i ruszyliśmy w stronę ramp.
_________________________________________________________________________________
Pierwszy może dlatego taki krótki;)Narobiłam trochę błędów sorki;)

wtorek, 23 kwietnia 2013

Bohaterowie + Prolog

Główni bohaterowie.
Dziewczyny mają bardzo dużo zainteresowań i robią to razem, więc nie będę u każdej tego wypisywać.
Rosalie Rodcraft.
Zwykła nastolatka, która mieszka razem z ojcem, mamą i bratem w dużej willi w Mullingar.
Ma 17 lat. Jest najstarsza
Jej najlepszymi przyjaciółkami są: Jessy, Jade, Naomi i Chloe. Chloe i reszta dziewczyn nie przepadają za sobą, co bardzo boli Rose. Chciałaby, aby się kiedyś polubiły. Ma nadzieję, że tak kiedyś będzie.
Charakter: Wybuchowa, lubi mówić do ludzi z sarkazmem, nie lubi gdy ktoś próbuje ustawić jej życie, albo gdy narzuca jej swoje zdanie. Ma słabsze chwile, gdy  kłoci się z matką, wtedy zawsze, ale to zawsze rozmawia z Jade.

Jessy Bell.
Ma 17 lat. Mieszka z mamą w Mullingar. Jest jedynaczką. Pochodzi z bogatej rodziny, ale nie jest rozpieszczona.  Uwielbia jeździć na desce. Razem z dziewczynami, czyli Rose, Jade i Naomi wystartuje w konkursie na najlepszego skatera(czyt. skejtera). Gra na gitarze, śpiewa i dodatkowo razem z Rose chodzi na kurs tańca. Będzie zachęcała też na to dziewczyny, ale się nie zgodzą. Pewnego dnia po prostu wyjedzie, ale nie bójcie się. Wróci.

Jade Clark.
Tak jak dziewczyny ma 17 lat i mieszka w Mullingar. Uwielbia sport, razem z dziewczynami jest w drużynie szkolnej w siatkówce. Uwielbia grać na swojej gitarze elektrycznej, którą dostała od dziewczyn an 15 urodziny. Pochodzi z Anglii. Ma tatuaż na serdecznym palcu z napisem: "Forever Young...". 
Rosalie zawsze może na nią polegać, tak jak i pozostałe dziewczyny. Ma obojga rodziców.

Naomi Walk.
Ma 17 lat. Uczęszcza do szkoły prywatnej, razem z Jade, Jessy i Rose. Chodzą do tej samej klasy.
Ma przeróżne zainteresowania. Umie prześlicznie malować, rysować itp. Ma starszego brata. Ma obojga rodziców. Często kłóci się z bratem. Często ucieka z domu i zawsze po ucieczce znajduje się u Jade.
Z całej 4. To one dwie zaprzyjaźniły się najbardziej.

Chloe SImons.
Przyjaciółka Rose. Ma 18 lat. Nie za bardzo lubi się z pozostałymi dziewczynami.
Kiedyś śpiewała, ale po wypadku przestała śpiewać. Najbardziej będzie się przejmowała zniknięciem Rose, która nie zostawi żadnej wiadomości o tym, że ma wyjechać. Nie ma ojca, do mamy Rose mówi ciocia, a Charlotte(mama Rosalie) trakuje ją jak własną córkę. Do słownie.

BOHATEROWIE POBOCZNI.
Josh Vega.
Chłopak Rosalie, są ze sobą od 11 miesięcy. Kapitan drużyny piłki nożnej. Wszystkie dziewczyny do niego wzdychały. Jest cięty z Jade.

Sali. Wilczyca, która uratuje życie Rose i zmieni jej życie o 360 stopni.

Reszta bohaterów:
Mama Rose - Charoltte. Bardzo martwi się o swoją córkę.
Tata Rose - Jim. Za córkę oddałby życie za córkę, ale więcej czasu spędza z Louis'em.
Louis - brat Rose. Ma 15 lat. Jego najlepszym przyjacielem jesto o 2 lata od niego starszy Colle, kolega z klasy jego siostry.
i rodziny dziewczyn.;)
PROLOG.
Historia dziewczyny, która igrała z życiem. Lecz gdy pewnego dnia ledwo ujdzie z życiem zacznie wszystko traktować poważnie, ale będzie musiała też skrywać pewien sekret.
Siedziałam w swoim pokoju. Szykowałam się na wyjście z dziewczynami na rampy. Gdy założyłam ochraniacze, wzięłam deskę w rękę, kask w drugą i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni wziąć jeszcze wodę.
Na stole leżała kartka.:
"Nie będzie nas przez dwa dni. Wyjechaliśmy do babci, do Polski. Szkoda, że nie chciałaś z nami lecieć. Całujemy. Mama;*". - No i pojechali. - powiedziałam sama do siebie. Szczerze mówiąc to jako jedyna nie znam języka polskiego, tylko pare słów, ale nie, żeby od razu prowadzić z kimś monolog. Tak jak postanowiłam, wzięła wodę, ubrałam się, wyszłam na zewnątrz, zamknęłam dom i na desce ruszyłam w umówione miejsce.
_______________________________________________________________________________
No to taki krótki prolog i przedstawienie bohaterów. Mam nadzieję, że się spodoba.;)